Close

Nie przepraszaj!

A przynajmniej nie rób tego tak często.

Czasem słowo „przepraszam” jest niezbędne. Podnosimy głos, oskarżamy kogoś o coś, intencjonalnie albo w jakiejś dobrej wierze mówimy coś, czego lepiej było nie powiedzieć. Wzięcie odpowiedzialności za własne słowa, czyny i przeproszenie jest niezbędne, żeby utrzymać zdrową, bezpieczną relację.

Umiejętność przyznania się do błędu jest zasobem, siłą. Jednak rzucanie „przepraszam” w każdej rozmowie, byle tylko nikogo nie urazić może skutecznie utrudniać komunikację, a przy tym utwierdzać w nas przekonanie, że coś jest nie tak. Że inni wiedzą lepiej. Tak też mogą nas zacząć widzieć osoby, z którymi rozmawiamy. Ale przede wszystkim wspieramy tym własnego krytyka wewnętrznego dorzucając mu powodów do tego, żeby nas źle traktował. No bo skoro ciągle mówię „przepraszam”, to znaczy, że ciągle robię coś nie tak. Prawda?

Kto przeprasza częściej?

Chyba nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem, jeśli powiem, że częściej przepraszają kobiety. Potwierdzają to badania. Wynika z nich, że kobiety częściej niż mężczyźni uznają, że dane zachowanie jest niewłaściwe, a zatem należy za nie przeprosić.

To wpisuje się w taki model wychowywanie dziewczynek na osoby raczej pasywne oraz takie, których zadaniem jest sprawianie przyjemności innym, a i przy okazji sprawowanie nad innymi opieki. Osoba, która się opiekuje jest przecież miła, życzliwa, ktoś taki dba o atmosferę. Czasem kosztem własnych potrzeb i pragnień. To zupełnie normalne myśleć o innych i rezygnować czasem z czegoś dla siebie, żeby obdarować kogoś innego. Jednak jeśli staje się to stałym i jedynym sposobem funkcjonowania wśród ludzi, może nieść straty psychiczne i emocjonalne. Z jednej strony, z powodu narastającego żalu i smutku. Ale z drugiej – frustracji i złości. Osoba, która ma przekonanie, że nie może być niemiła, a więc „nie może” okazać złości tłumi ją w sobie. I albo wybucha w sposób niekontrolowany, albo w sposób pasywny odgrywa się na innych. Milczy, wychodzi, unika, a ostatecznie narasta w niej poczucie winy, więc zaczyna przepraszać.

Miłe dzieci, nieszczęśliwi dorośli

Dzieci w ogóle bardzo łatwo jest wpędzić w taki schemat konieczności bycia miłym dla innych, ale zdaje się, że to wciąż od dziewczynek częściej się tego oczekuje. Sama obsesja na punkcie tego, jak należy wyglądać i że w ogóle należy się przede wszystkim podobać dotyka częściej dziewczynki niż chłopców.

I można by myśleć „No dobra, i co w tym złego?”, gdyby nie przekładało się to na dorosłe relacje, związki i pracę. Założę się, że znacie wiele takich dziewczyn i kobiet, które nie aplikują o pracę, bo mają przekonanie, że nie spełniają wszystkich wymagań. I znacie wielu mężczyzn, którzy aplikowali pomimo że czegoś z listy nie umieli/ nie znali.

I tak samo w kwestii relacji. Trudniej odejść z przemocowego czy nadużywającego związku, jeśli mamy w sobie niezaspokojone pragnienie bycia kimś ważnym, potrzebnym. Ale to, co może dodatkowo utrudniać to właśnie takie głębokie przekonanie, że „to we mnie tkwi wina za niepowodzenie w relacji”. Że „gdybym to ja się bardziej starała, to związek byłby lepszy”. „Druga osoba byłaby spokojniejsza.” Koniec końców, włącza się tryb przepraszania.

A zatem niekończący się przymus przepraszania może być jednym z objawów różnego rodzaju trudności relacyjnych. I czasem warto spróbować wybrać inny sposób komunikacji.

Zastanów się, dlaczego chcesz przeprosić

Za każdym razem, gdy poczujesz potrzebę powiedzenia „przepraszam” zastanów się, dlaczego właściwie chcesz to zrobić. Czy to wyrzuty sumienia? Poczucie winy? Chcesz przeprosić, bo źle się czujesz ze swoimi decyzjami i potrzebujesz, żeby ktoś okazał Ci sympatię? Pokazał, że wciąż Cię lubi? Twoje przeprosiny mają uspokoić drugą osobę czy Ciebie? Być może przepraszasz, bo nie możesz znieść napięcia? Zrobiłaś lub powiedziałaś coś i teraz trudno Ci przyjąć, że komuś to się mogło nie spodobać? Próbujesz zażegnać konflikt zamiast przyjąć, że masz prawo mieć swoje zdanie, a druga osoba ma prawo mieć trudność z przyjęciem Twojej opinii? Ani jedno, ani drugie nie jest złe. Ani jedno, ani drugie nie jest dobre. Po prostu jest. A Ty masz prawo w tym być i tak się czuć.

Być może nie ma takiej potrzeby, żeby przepraszać? Być może odczuwasz niepokój związany z tym, czy na pewno dobrze robisz. Czy na pewno nikogo nie urazisz, czy na pewno „wolno Ci” mieć swoje racje…

„Dziękuję” zamiast „przepraszam”

Co jakiś czas zdarza się, że córka prosi mnie o coś w momencie, kiedy na przykład zmywam albo akurat zajmuję się czymś innym. Wiem, że musi wtedy poczekać, ale się niecierpliwi (małe dzieci mają trudność z realnym ocenianiem czasu. Jak czegoś chcą TERAZ, to znaczy, że ma się to zadziać TERAZ). Czuję wtedy dyskomfort i wiele razy – kiedy już byłam dla niej dostępna – miałam ochotę ją przeprosić za to, że musiała czekać. Choć przecież czekanie jest częścią życia! A ja w końcu byłam niedostępna nie dlatego, że nie chciałam spędzić z nią czasu czy czegoś jej dać akurat w momencie kiedy mnie o to poprosiła. Byłam niedostępna, bo akurat byłam zajęta czymś innym.

Nauczyłam się wtedy bardzo szybko, że w takich sytuacjach nie mam powodu, żeby przepraszać. Nie chciałabym też, żeby ona przepraszała, że zajmuje się czymś, co jest dla niej akurat ważne i potrzebuje chwili, żeby skończyć. Nauczyłam się, że to, co chcę jej przekazać brzmi „Hej, dziękuję Ci, że na mnie poczekałaś. To było dla mnie ważne, żeby zrobić, co zaczęłam. Zrobiłam i teraz jestem z Tobą.”

I Ty też możesz podziękować komuś, kto na Ciebie poczekał. Nie musisz przepraszać, bo nie jesteś niczemu winna, nie zrobiłaś niczego źle. Oczywiście, bywają sytuacje, w których jest jasno ustalone, że o tej i o tej coś się zacznie i jest to ważne, żeby dwie strony były na czas, bo opóźnienie może powodować straty. W takich wypadkach wytłumaczenie się ze spóźnienia może być konieczne.

Jednak takich sytuacji wcale nie jest tak dużo, szczególnie w życiu prywatnym. Jakieś drobne wpadki, niedopatrzenia nie są ciężkimi przewinami, za które powinna czekać nas kara. Te różne wpadki to część składowa życia i wszystkim nam potrzebna jest większa wyrozumiałość w stosunku do siebie i innych, a nie – krytyka i wyciąganie konsekwencji.

Naucz się mówić „Nie”

Jeśli zdarza Ci się przepraszać za wszystko albo chociaż za zbyt wiele, naucz się mówić… „Nie”. Być może jest tak, że potrzebujesz nauczyć się odmawiać po to, żeby poczuć się komfortowo z tym, że masz w ogóle prawo odmawiać. Jeśli wiesz, czego chcesz i wiesz, czego nie chcesz, to znak, że znasz swoje granice. Wiesz, jak przebiegają i umiesz się w nich bezpiecznie i swobodnie przemieszczać.

Brak znajomości własnych granic może utrudniać zdrową i bezpieczną komunikację. Osoba, która ma trudność w takim wyraźnym widzeniu siebie wśród innych może mieć też trudność z autentycznym byciem w relacjach. Mówienie „Nie” może być pierwszym krokiem do budowania własnej autonomii bez konieczności zlewania się z innymi.

Wiedza o tym, czego się chce, a czego nie chce zmienia się wraz z nami w ciągu życia. Dlatego na różnych etapach mogą się w nas odzywać różne pragnienia. Niemniej jest to wiedza, która jest fundamentem decydowania. To okej, jeśli czasem nie umiemy określić własnych potrzeb. Dobrze jednak szukać te wiedzy o tym, co nam służy, a co nie.

Świadomo rezygnacja z czegoś ważnego jest czym innym niż ciągłe rezygnowanie siebie na rzecz innych. Jest też czymś innym niż pozostawanie przy swoim 100% w każdej sytuacji. Pozwala rozglądać się po świecie, który nas otacza, a przy tym nie przepraszać w sytuacjach, które tego nie wymagają.

”Przeproś siostrzyczkę”

Rodzicom zdarza się wymuszać na dziecku przeprosiny. Być może nawet pamiętacie to ze swojego dzieciństwa. Może nawet pamiętacie to uczucie złości albo wstydu, gdy słowo „Przepraszam” paliło w gardło i było ostatnim słowem, które chciało się w danym momencie powiedzieć.

Przepraszanie na siłę nie ma nic wspólnego z autentycznym poczuciem, że zrobiło się komuś krzywdę. Nie ma nic wspólnego z empatią, czyli dostrzeżeniem i rozumieniem, że nasze czyny mogły wzbudzić w kimś nieprzyjemne uczucia. Takie trenowanie w mówieniu „przepraszam” nie wtedy, kiedy rzeczywiście czujemy, że chcemy coś naprawić może skutecznie utrudnić rozumienie siebie w dorosłym życiu. Przepraszamy bez refleksji, żeby tylko przykryć nieprzyjemne uczucia i załagodzić sytuację. Pozostawiając być może niewypowiedzianym to, co ważne.

Przepraszanie w seksie

Seks również może być obszarem niepotrzebnego szukania winy. „Przepraszam, nie mam dziś ochoty”. „Przepraszam, czy możesz…” „Przepraszam, nie lubię tego.” „Przepraszam, nie dam rady.” To oczywiste, że możemy czuć chęć uzyskania jakiegoś przebaczenia, wytłumaczenia się, usprawiedliwienia. Możemy w ten sposób chcieć wyrazić żal.

Jednak nadużywanie tego słowa szczególnie w kontekście, gdy nie mamy ochoty na seks albo na jakiś rodzaj seksu stawia nas trochę w pozycji kogoś, kto nie zgadzając się popełnia błąd. A przecież możemy odmawiać w czuły, bezpieczny sposób bez konieczności ustawiania się w roli osoby, która robi coś nie tak. „Widzę, że masz naprawdę ochotę na seks, to całkiem przyjemne! A wiesz, ja dzisiaj wolę sobie poczytać.” „Zupełnie nie mam ochoty na seks oralny, możemy się umówić na niego innym razem. A co powiesz na wspólną masturbację dzisiaj?”

Jeśli odnajdujesz sobie taką część, która z jakichś powodów chce ciągle przepraszać, zauważ ją. Przyjmij, że masz taki nawyk. Nie obwiniaj się, bo to wynik wychowania, socjalizacji, przekonań. Natomiast zacznij zauważać te momenty, kiedy przepraszasz. Zapamiętuj je, analizuj, wyciągaj wnioski. Wypisz sobie rzeczy, które chcesz mówić zamiast „przepraszam”. To może być „dziękuję”, to może być krótkie „Nie”. To może być po prostu powiedzenie „Chcę…” Cokolwiek to jest, zacznij ćwiczyć używanie nowych zwrotów. Najpierw samodzielnie, być może podczas kąpieli, a potem włączaj te słowa/ sformułowania w rozmowy z innymi. Słuchaj siebie uważnie i przyglądaj się swoim emocjom, uczuciom, obawom. 

A może kawka? Jeśli chcesz dać mi znać, że moja praca ma sens, kliknij w zdjęcie poniżej.

Zdjęcie do artykułu: Nick Fewings na Unsplash.

5 thoughts on “Nie przepraszaj!

  1. Wydaje mi się, że przepraszanie wynika z braku rozmowy pomiędzy ludźmi. Gdybyśmy rozmawiali więcej o swoich problemach to byłoby inaczej.

  2. Najgorzej przepraszać w sytuacji tzw. doła psychicznego. Wiesz, że mogłabyś powiedzieć grzeczniej, co nie zmienia faktu, że jesteś na granicy krzyku i wyć się chce. Po prostu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *