Close

Czemu czeka nas przyszłość bez seksu?

Bardzo lubię filmy science-fiction. Te wszystkie historie, w których pojawia się walka o jedzenie, szukanie miejsca do życia na innych planetach. Ci z dostępem do kasy chodzą dziwnie ufryzowani i mają seks z robotami, a „biedota” myje się raz na miesiąc wyłącznie wodą („o nie! jak to! przecież cipki trzeba myć mydłem!”), śpią po dziesięć osób w jednym małym łóżku i jedzą cały czas ziemniaki. O ile w ogóle.

Zawsze sobie wtedy myślę, że jeśli dożyję kiedykolwiek takiej przyszłości, to bardzo chcę być po stronie ziemniaków i mycia się samą wodą. Dlaczego? Bo lubię się przytulać i uważam, że seks jest fajny. Ale jak to?

Zacznijmy od początku, czyli od emocji.

Trudne emocje dzieci

Kiedyś na stażu w Klinice Nerwic słyszałam, jak ponadtrzydziestoletni pacjent opowiadał, że trafił na oddział, bo miał różne obsesyjne myśli, z którymi nie dawał sobie rady. „Całe życie żyłem w przekonaniu, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedziałem co. Dopiero tutaj dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak emocje. I że ja ich doświadczam, a one mają na mnie wpływ. Ja tego naprawdę nie wiedziałem wcześniej.”

Być może wiecie sami po sobie, bo pamiętacie, jak byliście mali albo może obserwujecie jakichś rodziców z dziećmi lub sami je macie, że emocje u dziecka to trudny temat. No bo tak – jak taki dwulatek jest wesoły, to nie mówi, że jest wesoły, tylko krzyczy, piszczy, śpiewa, skacze, biega. Jak jest smutny, bo się uderzył, płacze wniebogłosy i nie może przestać. Gorzej jest tylko jak jest zły, bo wtedy krzyczy jeszcze głośniej, rzuca się na podłogę albo ciska w nią przedmiotami. Może gryźć i kopać. Cuda wianki!

To są najprawdziwsze emocje, które objawiają się w całym ciele. Doskonała umiejętność. Co się z nią najczęściej robi? Tłumi. „Bądź cicho!” „Nie płacz!” „Przestań krzyczeć!” Od małego uczy się nas, że emocje to coś złego.

Aplikacja do regulowania emocji

Generalnie wiele osób odczuwa trudność, gdy małe dziecko wyraża emocje. One są tak intensywne i wyraziste, że wielu osobom jest bardzo ciężko odpowiednio na nie reagować. Dodatkowo rodzice odczuwają niemałą presję, kiedy każdy przejaw tego, że dziecko żyje (więc jest czasem głośne albo czegoś się domaga) kwituje się tekstem „Ot i takie są skutki bezstresowego wychowania!”

Jasne, taką a nie inną cywilizację sobie zbudowaliśmy. Nie biegamy już po drzewach, tylko grzecznie jemy obiady sztućcami, a w autobusie rozmawiamy cicho. Socjalizacja wymaga, aby dzieci umiały korzystać w odpowiedni sposób i z widelców, i z komunikacji miejskiej.

My z kolei wymagamy od dzieci, aby były cicho. Niektórzy z nas pamiętają, że do tej ciszy trzeba jakoś dojrzeć. A więc towarzyszą i modelują, pokazując swoim zachowaniem, jakie zasady są właściwe.

Ale niektórzy – z różnych przyczyn – wybierają metodę właśnie uciszania na siłę. Używając przy tym nierzadko telefonów komórkowych, tabletów, telewizorów. I o ile zajęcie czasem dziecka bajką czy grą jest okej, jeśli potrzebujecie chwili, żeby popracować, ogarnąć coś, ugotować. O tyle podsuwanie komórki, żeby odwrócić uwagę dziecka od złości czy smutku może być tragiczne w skutkach.

Bo kiedy dziecko się wkurza abo płacze czy krzyczy, to jest ten moment, kiedy potrzebuje nazwać emocje i uspokoić się dzięki Waszej obecności. Na tym polega nauka regulowania, czyli zarządzania własnymi emocjami, ale też budowanie więzi. Na uczestniczeniu nie tylko w tym co łatwe i przyjemne, ale też w tym, co dla nas skomplikowane i wyczerpujące.

Nagroda i spokój

Telefon nie jest dobrym pomysłem na niechęć dziecka do zrobienia czegokolwiek. Działa bardzo szybko i bardzo gratyfikująco na układ nagrody w mózgu. Czyli tę część odpowiedzialną za naszą umiejętność kontrolowania zachowania i motywację. Ćwiczenie się w kontroli i zachęcaniu się do pracy jest żmudne i trwa blisko dwadzieścia lat życia! Czyli do czasu aż układ nerwowy dojrzeje.

Tymczasem notoryczne oddziaływanie na niego środkami stymulującymi (zamiast uspokajającymi w postaci niewzruszonej obecności rodzica w trudnych dla dziecka momentach), takimi jak np. komórki czy tablety uczy, że aby osiągnąć stan względnego spokoju potrzebny jest właśnie jakiś rodzaj intensywniejszej stymulacji.

Stąd bardzo blisko do kompulsywnych zachowań w późniejszym życiu. Uczymy się w ten sposób, że stymulacja to doskonały sposób regulowania emocji. To dlatego nadmierna masturbacja czy nadmierne oglądanie pornografii przynoszą ukojenie, którego nie zaznaliśmy w dzieciństwie. I choć działają w momencie wzburzenia czy trudnych chwilach, jest to działanie doraźne. Nie uczymy się dzięki niemu, jak zarządzać emocjami. Raczej przykrywamy te emocje w taki sposób, że trudno jest się z nimi spotkać.

Bez dostępu do własnych emocji i umiejętności zajmowania się nimi ciężko jest nam wchodzić w trwałe relacje z innymi. A dodatkowo utrudnia to jeszcze wstyd czy poczucie porażki pojawiające się po każdej sesji nadmiernej, niechcianej przez nas masturbacji. Uczucia te również oddalają nas od innych – obawiamy się oceny naszego „postępowania”.

Dotyk a samodzielne noworodki

Wiecie co głównie robi terapeuta podczas spotkań z Wami w gabinecie? Buduje relację. Na czym to polega? Na m.in. akceptowaniu Was, akceptowaniu tego co myślicie i co czujecie bez żadnych zastrzeżeń. To na bazie tej relacji będziecie pracować nad trudnościami, których doświadczacie lub doświadczyliście.

I dokładnie to samo robią czy powinni robić rodzice wobec dziecka od pierwszych dni życia. Jednak w naszym zachodnim świecie to zadanie bywa utrudnione. Pierwszym elementem składowym takiej podstawowej relacji rodzica i dziecka jest dotyk. Dosłownie. Dotyk to dla rozwijającego się ssaka informacja, że może się rozwijać.

A jednak jednym z podstawowych pytań rodziny o noworodka i niemowlę jest to, czy przesypia już noce i śpi sam w łóżeczku. Tak jakby samodzielność – a właściwie to samotność – we wczesnym etapie życia człowieka były wyznacznikiem tego, czy dziecko dobrze się rozwija, czy nie. Zresztą wózki i łóżeczka to często jedne z pierwszych przedmiotów kupowanych dla mającego się pojawić w domu dziecka.

Istnieje duża liczba badań wskazujących na to, że brak dotyku i izolacja od rodzica wykazują ogromne opóźnienia w rozwoju układu nerwowego. My jako ludzie do budowania relacji z innymi potrzebujemy m.in. umiejętności właściwego interpretowania emocji. Tę zdolność posiadamy dzięki strukturze w mózgu o nazwie ciało migdałowate. Okazuje się, że u dzieci, które doświadczają lęku i stresu powodowanego brakiem dotyku i kojenia ze strony rodziców objętość ciała migdałowatego jest mniejsza niż u dzieci bez takich doświadczeń.

No sex science-fiction

Izolowanie dzieci w imię nauki samodzielności oraz brak wsparcia w rozpoznawaniu i nazywaniu przez nie emocji to bezsprzecznie dwa podstawowe czynniki zaburzające stabilne relacje w dorosłym życiu.

Doświadczenie takich braków na wczesnym etapie rozwoju może się przyczyniać do kompulsywnych zachowań seksualnych albo trudności w podejmowaniu jakichkolwiek zachowań seksualnych. Te wszystkie lamenty na temat telefonów i laptopów izolujących nas od siebie nawzajem, które pojawiają się czasem w mediach są słuszne. Ale nie dlatego, że elektronika ma jakieś magiczne funkcje, które hakują nasze umysły i porywają do świata online.

Świat online jest pociągający, jeśli nie doświadczyliśmy autentycznej obecności, bliskości rodzica czy opiekuna. Jeśli nie nauczono nas regulować emocji.

I tak naprawdę nie wierzę w to, że jesteśmy skazani na brak relacji i seksu. W końcu w tych filmach science fiction zawsze jest grupa ukrywająca się gdzieś w dziwnych miejscach i żyjąca w autentycznym kontakcie ze sobą. Wierzę więc, że mimo wszystko jakaś część osób będzie zawsze dążyć do tego, żeby być blisko innych. Żeby mieć prawdziwe i szczere więzi z innymi. Że żadne telefony ani tablety tego nie zabiorą, a w każdym razie nie zabiorą wszystkim.

Musimy tylko pamiętać, że jako ludzie potrzebujemy dotyku i samoświadomości własnych emocji. Więc jeśli jesteście rodzicami, dawajcie to swoim dzieciom. Nie wręczajcie dziecku telefonu w momencie, kiedy odczuwa ono złość albo smutek. A jeśli jesteście dorosłymi, którzy sami zmagają się ze skutkami deprywacji emocjonalnej i uczuciowej, szukajcie pomocy. Szukajcie w sobie siły i chęci, żeby zbudować relację, której zabrakło w dzieciństwie. To jest możliwe.

Seks i kompulsje

A na koniec, chcę podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, kiedy mówię o braku relacji, to mam na myśli naprawdę brak relacji. Mam na myśli trudność w byciu autentycznym i obecnym w kontaktach z innymi. Nie chodzi o autentyczność i obecność zawsze i z każdym. Nie! O jakąś część tych kontaktów. Mówię o tym, żebyście wiedzieli, że dla mnie tzw. seks bez zobowiązań jest rodzajem nawiązywania relacji. Być może czasem krótkich, czasem jednorazowych, ale jeśli nie towarzyszy temu poczucie cierpienia, to wciąż jest to chęć bycia z kimś. Tak samo ważna, jak ta, która prowadzi do wchodzenia w związki czy pozostawania monogamicznym. Nie uważam takiego seksu za instrumentalny.

A po drugie, nie każde korzystanie z masturbacji czy pornografii jest zachowaniem nadmiernym czy kompulsywnym. Nawet jeśli funkcją tego korzystania jest chęć poprawy sobie nastroju. Jeśli zastanawiacie się nad tym, czy macie już trudność w tym obszarze, czy jeszcze nie, zawsze skonsultujcie to w starannie wybranym gabinecie psychoterapeutyczno-seksuologicznym. Nie diagnozujcie się sami czy za pomocą znajomych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *