Close

Psychoterapia seksuologiczna

Czasem słyszę, że „wszystkim nam przydałaby się terapia”. Ja tak nie uważam. Wierzę, że niektóre trudności można przepracować samodzielnie. Albo w bezpiecznym związku. Przy czym nie chodzi o to, że druga osoba bawi się w terapeutyzowanie! Chodzi o to, że zdrowe relacje z innymi bywają leczące. A czasem jest też tak, że te mechanizmy, które jakoś utrudniają nam życie jednocześnie nas chronią. Jak to możliwe i co to znaczy? Już wyjaśniam.

Z jakim kłopotem do gabinetu seksuologicznego?

Zacznę od tego, że gabinet osoby specjalizującej się w psychoterapii i seksuologii to przydatne miejsce, jeśli cierpicie na nieorganiczne dysfunkcje seksualne. Takie jak np. przedwczesny lub zbyt wczesny wytrysk. Ból podczas penetracji czy niemożność odbycia seksu z penetracją. Trudności z osiągnięciem wzwodu i z utrzymaniem go. Niechęć na myśl o seksie, zanik potrzeb seksualnych. Oczywiście pod warunkiem, że coś z tej listy wywołuje w Was niepokój albo lęk czy cierpienie.

Taka wizyta to dobry pomysł również w przypadku trudności z nawiązywaniem czy utrzymywaniem relacji. Niechęci do własnego ciała. Brakiem seksu pomimo bycia w związku i nie bycia osobą aseksualną. Nadmiernego czy kompulsywnego seksu lub używania w taki sposób pornografii. Co to znaczy „nadmierny” w tym wypadku? Taki, który Was niepokoi, pochłania czas i myśli, uniemożliwia codzienne funkcjonowanie, powoduje cierpienie lub smutek. 

Gabinet psychoterapeutyczno-seksuologiczny to również bezpieczne miejsce dla osób, które szukają pomocy w związku z podejrzewaną u siebie parafilią. Czyli takimi zachowaniami seksualnymi, które mają miejsce wyłącznie w kontakcie z nietypowym albo nielegalnym bodźcem. Nielegalny bodziec wiąże się z brakiem zgody drugiej osoby/ innych osób, dotyczy dzieci lub obiektów nieożywionych. 

Psychoedukacja i światopogląd

Jeśli trapią Was jakieś kwestie związane z masturbacją dziecięcą, orientacjami psychoseksualnymi, identyfikacją płciową, czyli np. transpłciowością, związakami, zachowaniami seksualnymi, rozwojem psychoseksualnym, to również możecie poszukać odpowiedzi w takim gabinecie. Samo spotkanie nie musi polegać wyłącznie na terapii. Czasem może to być kwestia psychoedukacji i potrzeba poszerzenia wiedzy. W tym zresztą wesprze Was też osoba specjalizująca się w psychologii i seksuologii. Nie trzeba uprawnień do prowadzenia psychoterapii, żeby udzielić porady czy dostarczyć wiedzy. 

Podsumowując tę część. Wszystkie Wasze obawy czy trudności związane z Waszą seksualnością czy Waszym seksem mogą być tematem spotkania w takim gabinecie. Ważne, żeby pamiętać, że osoba, do której przyjdziecie powinna być „przezroczysta”, jeśli chodzi o światopogląd. Oczywiście każdy z nas ma poglądy, ale gabinet nie jest miejscem, w którym ktoś może Wam narzucać swoje przekonania czy o nich opowiadać. Jeśli dyskutuje z Waszymi poglądami na seks, twierdzi, że np. macie go za dużo albo że – z drugiej strony – nie powinniście czekać z seksem do ślubu, to znak, że trzeba poszukać innej osoby.

Kiedy szukać pomocy?

Jeśli czujecie, że „coś jest nie tak”, ale nie macie motywacji i chęci, żeby poddać się terapii, to nie musicie tego robić. Ktoś może namawiać, przekonywać, ale bez Waszej autentycznej wewnętrznej potrzeby nie uda się rzeczywiście zająć trudnościami. Psychoterapia to głównie praca osoby odwiedzającej gabinet. A zatem nie da się jej wykonać inaczej niż przez zaglądanie w siebie i/ lub wykonywanie zadań. To drugie w zależności od nurtu. Oczywiście w przypadku jakichkolwiek trudności zawsze warto spróbować i sprawdzić, czy taka chęć się nie pojawi.

Być może kiedyś się zdecydujecie, a być może nigdy. Choć rzecz jasna może się też zdarzyć, że podjęcie terapii będzie niezbędne z powodu wyroku sądu, ale to już temat na inny tekst. 

Decyzja o udaniu się na wizytę seksuologiczną, czy w ogóle psychoterapeutyczną może być trudna z bardzo wielu powodów. Jedna z takich mniej uświadamianych przyczyn może dotyczyć naszych sposobów zabezpieczania siebie przed dyskomfortem czy trudnymi uczuciami, emocjami. Co to znaczy? 

Co może być trudne w terapii?

Mechanizmy obronne, które wytwarzamy w ciągu życia pozwalają nam radzić sobie np. ze stresem. Są zwyczajnie przydatne. Najczęściej jest jednak tak, że kiedy stres mija, a my znajdujemy się już w innej sytuacji życiowej, wciąż jeszcze z nich korzystamy. I o ile były pomocne w danym niepokojącym momencie (np. podczas dorastania w trudnym domu), o tyle w dorosłej relacji z drugim człowiekiem mogą być zwyczajnie kłopotem. Pokażę Wam to na dwóch przykładach. 

  1. Partnerka spóźnia się do domu, a ja uruchamiam całą lawinę myśli o zdradach, rozstaniu i oszukaniu. Lęk przed porzuceniem, którego doświadczyłam w dzieciństwie każe mi pakować manatki i uciekać. Nie chcę ponownie doświadczyć straty, z którą się nie uporam. Jeśli moje reakcje będą za każdym razem przesadzone (spóźnienie nie musi być oznaką zdrady), mój związek może w końcu się rozpaść. A ja nie będę musiała przeżywać cierpienia z tego powodu. W końcu rozstanie nastąpiło, ponieważ w moim przekonaniu partnerka mnie zdradzała.
  2. Jestem w szczęśliwych związkach, jeden za drugim, ale każdy zostawiam i odchodzę do wciąż nowych osób. Doświadczenie braku zaangażowania rodzica sprawia, że porzucam kolejne osoby z lęku, że sama zostanę porzucona. Moje mechanizmy obronne mówią mi, że lepiej się nie przywiązywać, bo to skutkuje bólem i cierpieniem. W związku z czym odchodzę za każdym razem wiedziona nadzieją, że tym razem będzie inaczej. Nie wiem, że pod nadzieją czai się lęk.

Oczywiście to są tylko proste przykłady, a sytuacje, o których opowiadają mogą mieć wiele innych przyczyn i wiele innych skutków. Niemniej pokazują, że np. wycofanie swojego zaangażowania w relacji z rodzicem, który nie umiał dać mi takiej miłości, jakiej potrzebowałam jest najpewniej dobrym pomysłem w dzieciństwie. Ale niekoniecznie najlepszym w momencie, kiedy sami chcemy zbudować relację, dom. Tyle że trudno tak po prostu przestać się wycofywać. Bo przecież jeśli przestanę, to będzie to oznaczać poddanie się sytuacji, w której moja druga osoba może mnie potraktować jak rodzic. Odejść. W końcu nikt mi nie może obiecać, że będzie zawsze, nawet jeśli tak deklaruje. Czy jestem gotowa mimo wszystko ponieść ryzyko? Zrezygnować z tej części siebie, która zapewnia mi spokój?

Tyle że odejście nie pozwoli mi też sprawdzić i nauczyć się, że przecież nie każdy rani, nie każdy porzuca, nie każdy odchodzi.  

Praca wewnętrzna

Psychoterapia to praca na tylko na tym, co widoczne i zrozumiałe. To też praca z tym, do czego nie mamy na co dzień dostępu. W końcu kto zastanawia się nad tym, jakie schematy zachowań wypracowaliśmy sobie w dzieciństwie i dlaczego! Dlatego też jest to trudna praca. Taka, która wiąże się również ze stratami. I nawet jeśli to zyski przeważają macie prawo nie być na nią gotowi. Może być też tak, że – w zależności od trudności, z jakimi się borykacie – będziecie w stanie poradzić sobie sami. I oczywiście nie wszystkie trudności będą aż tak skomplikowane czy niezrozumiałe. Natomiast warto wiedzieć, że czasem jakieś nieuświadomione obawy przed zmianą mogą hamować naszą chęć czy motywację do spotkań w gabinecie. 

Dobrze też wiedzieć, że nie każda terapia będzie od Was wymagać zajmowania się przeszłością i rozgrzebywania tego, o czym wcale nie chcecie pamiętać czy mówić. To mogą być też spotkania dotyczące teraźniejszości. Zauważenie schematów działań czy mechanizmów obronnych nie musi się odbywać w oparciu o relacje z rodzicami.

Jeśli więc rozważasz terapię seksuologiczną i czujesz, że potrzebujesz wsparcia, rozeznania się w tym, co i w ogóle jak przeżywasz, skorzystaj z pomocy. 

Zdjęcie: unsplash.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *