Close

Kogo nienawidzisz i dlaczego

Mniej więcej w wieku siedemnastu lat postanowiłam zostać wegetarianką i feministką. Zaczęłam też wtedy o sobie myśleć „pacyfistka” i wydawało mi się, że jestem uosobieniem miłości i zrozumienia dla ludzi, zwierząt, przyrody i świata. Jedyne, czego nie kochałam i nie rozumiałam to: mojej pani od fizyki, o której uważałam, że jest brzydka i koszmarnie się ubiera; dziewuch z klasy, które rozmawiały o dietach i kolekcjonowały kosmetyki; kolegi, który nosił szerokie spodnie i słuchał rapu; sąsiadki z bloku, która brała udział w oazie i śpiewała nam kościelne piosenki; i parę jeszcze innych osób, o których uważałam, że są śmieszne i niepoważne, bo przecież mój światopogląd był najwłaściwszy i najbardziej prawidłowy.

Katalog pogardy

Na studiach mój prywatny katalog pogardy się zaczął zmieniać. Wyszła z niego pani od fizyki, dołączyli chłopcy ze stadionów, homofoby i osoby jedzące mięso. Po jakimś czasie, mimo że opcje wege sprowadzały się wtedy do sałaty z olejem roślinnym i pomidorami, z katalogu wyszli mięsożercy, a weszły osoby wydające majątek na wakacje zagraniczne. Bo skoro ja umiem wyjechać na wakacje za grosze i cieszyć się darmowym spaniem w domku na drzewie, to znaczy, że każdy powinien. Bo tak.

Miłość, zrozumienie, (samo)akceptacja?

W okolicach trzydziestki zapragnęłam dziecka, a dotychczasowe życiowe doświadczenia posegregowałam na takie, które były i są wspierające i takie, które nie chciałam, aby miały na mnie wpływ w przyszłości. Postanowiłam zmienić zawód i – wydawało mi się – wyrzuciłam wszystko z katalogu pt. „Pogarda”.

Oto nowa ja. Miłość, zrozumienie i (samo)akceptacja. 

Tylko czemu te dziewczyny są takie głupie i powiększają sobie usta? Jak można być tak niepoważnym i nie chcieć pomagać uchodźcom? Czemu ktoś może być tak niemyślący i źle się odżywiać?

Jednym słowem, wciąż zdarzało mi się myśleć, że to ja i moje poglądy powinny służyć za wyznacznik tego co ważne, mądre i piękne. Przestałam się przed tym bronić, zaczęłam się temu przyglądać. Pytać, gdy nie rozumiem. A z czasem – odpuszczać. 

Dzbany i głupki

Czemu o tym wszystkim piszę? Bo wydaje mi się, że nikt z nas nie jest wolny od tymczasowego chociażby pogardzania innymi. Rasizm, seksim, ksenofobia, uprzedzenia względem osób homo- lub biseksualnych, transpłciowych, nienawiść do uchodźców, wyznawców innych religii to są wszystko takie duże sprawy, które łatwo zobaczyć i napiętnować. A inne rzeczy? Różnice w poglądach politycznych, różnice w poglądach na temat aborcji, na temat związków jednopłciowych czy posiadania przez osoby w takich związkach dzieci, stanowisko wobec szczepień? Czy rzeczywiście nie nazwaliście nigdy publicznie osoby, która myśli inaczej niż Wy, głupkiem? Kimś niepoważnym? Kretynem? Dzbanem? Nawet jeśli nie ma racji, no nie ma, po prostu nie ma, to jednak na jakiejś podstawie wierzy w swoje przekonania tak samo głęboko jak Wy.

Skąd ta zazdrość?

O nienawiści łatwo się rozmawia, gdy mówimy o getcie warszawskim. Albo ostatnich wydarzeniach i śmierci prezydenta Adamowicza. To są duże rzeczy. Skandaliczne. Niemieszczące się w głowach. Nagłaśniane w mediach i pamiętane. Trochę trudniej brać tę nienawiść na poważnie, gdy myślimy o takiej na przykład mamieginekolog, która szerzy wiedzę medyczną na blogu, ale też pokazuje na instagramie, jak gotuje, śpiewa, uczy niemieckiego, wybiera meble do mieszkania. Słyszy przy tym, że jest gruba, że mówi koszmarnie po niemiecku, że „to żałosne”, że jest lekarką, a pokazuje, jak gotuje. Do tego sprzedaje szminki, nie ma wstydu i zakłada takie bluzki, żeby widać jej było cycki. Te zdania to tylko garstka autentycznych komentarzy, które pojawiają się u niej niemal codziennie. A na facebooku powstaje grupa „Antyfani mamyginekolog”, w której ponad 1700 osób naśmiewa się z niej i ją obraża. 

„No tak to jest, jak się odniesie sukces”, powiecie. „Zazdrość i zawiść”. Nie wiem, czy tak to jest, ale właśnie widzicie – na takich małych „tak to jest” to się wszystko opiera. Na takich codziennych małych przyzwoleniach na to, żeby wyrażać publicznie krzywdzące, negatywne myśli. Od brzydkich pań od fizyki przez „niewrażliwe osoby” jedzące mięso po „pedały do gazu”. 

No bo „jak można być takim dzbanem i nie rozumieć, że dostęp do aborcji powinien być gwarantowanym prawem człowieka?” „Jak można nie mieć mózgu i hejtować gejów?” „Naprawdę tak ciężko zacząć myśleć i zrozumieć, że anytkoncepcja to nie grzech?”

Prywatny stół

Nie ma nic złego w tym, że uważasz, że sąsiad spod trójki jest idiotą, bo pali plastik pod garażem. I jak z partnerem czy partnerką pogadacie sobie na niego przy obiedzie nieprzebierając w słowach, to jest okej. Powiem więcej! Moim zdaniem, przy Waszym prywatnym domowym obiedzie, który sobie jecie jako dorosłe osoby okej są „pedały” i „antyszczepy”, i „grube baby” i cały możliwy negatywny słownik świata. To Wasz prywatny domowy obiad. Nie jest jednak okej, gdy ten prywatny stół wyjeżdża Wam z domu i tak rozsiadacie się przy nim w pracy, na ulicy, na ścianach budynków, w komunikacji miejskiej, w internecie. 

Mowa nienawiści „polega na używaniu języka w celu rozbudzenia, rozpowszechniania czy usprawiedliwiania nienawiści i dyskryminacji, jak również przemocy wobec konkretnych osób, grup osób, przedstawicieli mniejszości czy jakiegokolwiek innego podmiotu będącego na celowniku danej wypowiedzi.” 👇🏻

Śmierć prezydenta Adamowicza nie sprawi, że przestaniemy się kłócić. Nie przestaną nas irytować ci, co nie są zero waste albo ci, co są, nie przestaną drażnić zwolennicy aborcji albo przeciwnicy. Nie staniemy się nagle kwiatami Lotosu obserwującymi upływ czasu albo zastanawiającymi się, czy czas w ogóle istnieje. 

Fajnie jednak by było, gdybyśmy nauczyli się ze sobą kłócić. Tupać nogami i krzyczeć, nie zgadzać się i sprzeciwiać. Ale nie pogardzać. I nie nienawidzić.

👇🏻 Cytat stąd.

2 thoughts on “Kogo nienawidzisz i dlaczego

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *