Close

Gra wstępna, dotyk i wieszanie prania

Gra wstępna to taki dziwny twór. Powszechnie uważa się, że potrzebują jej wyłącznie kobiety. Oraz że doskonałym pomysłem na rzeczoną jest np. masaż pośród świec i olejków eterycznych.

Jak się ma stertę prania do zrobienia, dzieciak ząbkował albo chorował całą trzecią noc z rzędu, a przed Wami ważna prezentacja w pracy, to rzeczywiście – teraz mamy grudzień, może w okolicach Wielkanocy uda Wam się znaleźć czas na ten masaż i świeczki. Powodzenia! Choć osobiście nie liczyłabym na to, bo to krótkie święta i to akurat w okresie przeziębień wiosennych. 

O co więc chodzi? Do czego potrzebna jest gra wstępna i jak z niej korzystać?

Co to jest seks?

Wszystko – jak zawsze – rozbija się o słownictwo. Nie jestem koneserką masaży przy świecach, wolę inne erozachęty, ale tak czy siak, i jedno, i drugie jest dla mnie elementem seksu. Tak, seksu. No bo czym w takim razie jest seks? Penetracją? Stymulacją łechtaczki? Penisa? Anusa? Ucha? W którym dokładnie miejscu zaczyna się seks? No właśnie. 

I wobec tego, w którym momencie miałaby się zaczynać w takim razie gra wstępna? Godzinę przed? Dwie? A może pół godziny? Piętnaście minut? Moim zdaniem, traktowanie gry wstępnej jako wstępu do seksu (czyli czego dokładnie?) jest dużym nieporozumieniem.

Ochota na seks

Lubię myśleć o seksie, że jest jakimś rodzajem spotkania. Nie musi dotyczyć wyłącznie stałych partnerów/ partnerek, ale zawsze jest spotkaniem. Nawet jeśli tylko jednorazowym. I nie dotyczy to tylko seksu oralnego albo tylko penetracji, ale wszystkiego tego, co może się też zadziać dużo wcześniej i dużo później. Co więcej, nawet jeśli nie dochodzi do jakiejś konkretnej czynności seksualnej, to wciąż jest to według mnie seks. Seks jest też wtedy, gdy któraś ze stron nie osiągnie orgazmu. Albo osiągnie go w trakcie masturbacji, kiedy druga osoba będzie się już tylko przyglądać.

Cykl reakcji fizjologicznych w seksie

Sami rozumiecie, że rozkładanie tego na czynniki pierwsze w poszukiwaniu gry wstępnej, która miałaby poprzedzać jakiś jeden konkretny rodzaj stymulacji mija się z celem. Seks to nie jest wyłącznie penetracja! Dotyk, pocałunki, stymulacja różnych części ciała w wannie przy świecach czy gdziekolwiek indziej – to wszystko są już zachowania, które w moim słowniku oznaczają jedno. Seks.

I ja nawet domyślam się, skąd się mogło wziąć takie myślenie o seksie, że jest najpierw gra wstępna, a dopiero potem „prawdziwy” seks. Słynni już Masters i Johnson zbadali swego czasu cykl reakcji seksualnej człowieka, w którym wyróżnili fazę podniecenia, fazę plateau (nasilenie podniecenia), orgazm i fazę odprężenia. Tyle że to, co zrobili to zbadali i nazwali reakcje fizjologiczne organizmu. Aż i tylko. No a przecież reszta, chociażby to, jak dochodzi do podniecenia, czy w ogóle pożądania, to już zupełnie inna, niezbyt mierzalna bajka!

Jak w takim razie rozumiem grę wstępną? Dwojako. Po pierwsze, jest to stały element krajobrazu erotycznego obecny w Waszym mniej lub bardziej stałym związku. Po drugie, jest to specyficzne przyciąganie czy zachęta w jednorazowej relacji. W obu znaczeniach ma to dla mnie zupełnie szersze znaczenie niż takie związane z samym seksem. W tym tekście opowiem Wam o tym pierwszym znaczeniu, czyli tzw. grze wstępnej w relacjach z długim stażem. Czyli takich, gdzie spontaniczna ochota na seks jest często rzadsza niż na początku relacji.

Albo Anna Lewandowska, albo popsuty zlew

Stałe związki, do tego te długotrwałe składają się – jak już część z Was mogła zauważyć – nie tylko z randek, wydepilowanych części intymnych i ukradkowych spojrzeń. Jasne, to wszystko może wciąż w nich być. Ale poza tym mamy całą gamę innych zachowań i czynności. To tylko na instagramie wszystko wygląda tak ładnie. Anna Lewandowska jest zawsze odpowiednio ubrana, je zdrowe rzeczy i uśmiecha się do swojego męża. Zresztą nie tylko u znanych osób tak to się przedstawia. Konta instagramowych par to często wieczny czas tylko dla siebie. Randka raz w tygodniu, zdrowe smoothies i czyste, spokojne i niechorujące dzieci zajmujące się same sobą. 

W rzeczywistości oprócz momentów jak na zdjęciach ktoś musi zjeść zupę sprzed trzech dni, bo szkoda wylewać, a jeszcze się nie zepsuła. Albo zatkał Wam się zlew i szlag Cię zaraz trafi, bo garnek brudny i nie masz w czym ugotować ziemniaków. A Wasze SMS-y od tygodnia to lista zakupów i spraw do załatwienia. Wysłałeś raz jakąś erotyczną fotkę, ale sam o tym zapomniałeś, bo potem dziecko zaczęło rzygać, przelewało się przez ręce, i całą noc spędziłeś na SOR-ze, martwiąc się przy okazji, bo w domu macie jeszcze noworodka i niedobrze by było, żeby wymiotowanie mu się udzieliło.

Jasne, między Anną Lewandowską a wizytą na SOR-ze jest jeszcze cała masa zwyczajnych rzeczy! Niemniej chcę Wam pokazać, że w takim realnym, zwykłym życiu nastrajanie się na seks w taki sposób, że ni stąd, ni zowąd umówicie się na masaż stóp może być zwyczajne trudne.

Belgijska psychoterapeutka, Esther Perel, która zajmuje się seksualnością par w długoletnich związkach mówi, że gra wstępna zaczyna się tam, gdzie wybrzemiewa właśnie orgazm. Jednym słowem, zaproszeniem – a właściwie zapraszaniem, bo to niekończąca się nigdy sprawa – do seksu może być wszystko to, co poprzedza Wasze kolejne erotyczne spotkanie.

Motywacja do seksu

Przygnębia Was to? Mnie zupełnie nie! Na Waszą motywację do tego, żeby uprawiać seks składa się nie tylko uwodzenie i seksowne ciuszki. Flirt i puszczanie do siebie oczek to już realizacja tej motywacji. Ale żeby do niej doszło, potrzebujecie czegoś jeszcze. Mianowicie czasu i przestrzeni, żeby w ogóle tę motywację znaleźć.

To i dobra, i zła wiadomość. Zła, bo o ile prościej by było, gdyby za naszą ochotę na seks odpowiadało tylko odpowiednie ubranie. Dobra, bo możecie sprawdzać, co jest Wam potrzebne, a co nie. Czego brakuje, a czego jest za dużo. Możecie badać własne pożądanie i na nie wpływać.

Jakaś część osób może się cieszyć spontanicznymi reakcjami na bodźce seksualne nawet w długoletnich związakach. Jakaś część odkryje w sobie taką spontaniczność dopiero po jakimś czasie – w tym samym związku lub innym. Jeszcze inna nie odkryje i to też jest zupełnie normalne. Nasze życie nie jest już tylko prostym „przetrwać i przekazać materiał genetyczny”. Mimo że wciąż każdy z nas ma jakieś atawistyczne odruchy, to jednak ładowanie pralki co jakiś czas, opróżnianie jej, a do tego próba dogadania się z teściami czy lęk o czyjeś zdrowie skutecznie manipulują naszymi i nastrojami, i chęciami. A co więcej, przykrywają umiejętność widzenia na co i kiedy mamy rzeczywistą ochotę.

„Kochanie, wyrzuć śmieci i kup włoszczyznę”

Dlatego warto poza takim powszechnym rozumieniem gry wstępnej nauczyć się myśleć o Waszej relacji jako złożonej całości. A tzw. grę wstępną wymienić na grę miłosną. Czego dokładnie będzie dotyczyć to już zależy od Was.

Mogą w niej być i świece, i masaże, ale dorzućcie do niej też bardziej prozaiczne rzeczy, jak chociażby… podział obowiązków domowych. To oznacza nie tylko przejęcie zadań tej bardziej pracowitej strony, ale też odpuszczenie tej bardziej wymagającej. Co to znaczy? No te wszystkie „Ja powieszę firanki, bo przecież nikt nie zrobi tego lepiej”, „Ja ugotuję, bo nikt tak nie doprawi” itd. Przemęczenie domowymi obowiązkami, poczucie, że wszystko jest na naszej głowie bardzo utrudnia znalezienie w sobie chęci na seks.

Możecie pomyśleć, że co ma sprzątanie do ochoty na seks? Ale wychodzi na to, że bardzo wiele. No bo jak myśleć o seksie, kiedy do zrobienia jest cała długa lista rzeczy, a wszystko na niej pod hasłem „Super pilne i ważne”?

Dlatego wyręczajcie siebie nawzajem i pomagajcie sobie w obowiązkach. Dawajcie się wyręczać i sobie pomagać. Nie fiksujcie się na takim dziecięcym „ja siama” albo „ja siam”. Czasem dobrze jest odpuścić i dać sobie pomóc. A przy okazji, jak już jesteśmy przy codziennych i prozaicznych rzeczach, ćwiczcie się w… życzliwości.

To oczywiste, że się wkurzacie na siebie i sobą irytujecie. Mnie do szału doprowadzają zmywane na raty naczynia albo walające się po podłodze rzeczy, które można przecież podnieść! Ale wszystkie emocje, nawet te, które wyzwala w nas druga osoba mówią nam coś o nas samych i o naszych potrzebach. W przypadku złości chodzi o te niezaopiekowane. Czego Ci brakuje? Jaka potrzeba stoi za tą kur*icą, która Cię zaraz strzeli? Sprawdzajcie. Rozmawiajcie. Ale też szukajcie w sobie zrozumienia dla drugiej strony.

Seks to nie tylko penetracja

W związkach hetero bardzo często synonimem seksu jest penetracja. No więc pora z tym skończyć. Wspólna masturbacja albo masturbacja tylko jednej osoby rękoma drugiej to też seks! I czasem zobaczenie tego w taki sposób pozwala łatwiej nastroić się do działania. Seks nie musi być jakimś całym ogromnym przedsięwzięciem z orgazmem najlepiej symultanicznym.

Seks może być czymś drobnym, małym, zabawnym. Czymś, co może Wam się przytrafić przy okazji. Nie musi się kończyć orgazmem. Nie musi być w ogóle zadaniem do odrobienia. Takim zadaniem, wiecie, jak rozprawka w liceum – z odpowiednim wstępem, rozwinięciem i zakończeniem.

To sytuacja, w której się po prostu spotykacie. Inaczej niż w planowaniu świąt i wakacji. A takie drobne spotkania mają tę jeszcze zaletę, że składają się z Waszego dotyku. Dużo drobnego, ale częstego dotyku pozwala nie zapominać, że poza byciem rodzicami czy parą, która jest ze sobą sto lat możecie też wciąż być dla siebie partnerami/ partnerkami seksualnymi.

A przy okazji odpuszczenie myślenia, że każdy dotyk to dotyk, który ma prowadzić do stosunku przynosi ulgę. Nie, nie każdy musi, natomiast każdy może być czymś miłym i pożądanym. Jak znaleźć czas i jak się nastrajać na takie niezobowiązujące dotykanie? No np. angażując się z uwagą w obowiązki domowe. Wyręczając się w nich. Odpuszczając.

Samoświadomość i rozmowa

W nastrajaniu się na seks ważna jest też rozmowa. Jeśli któraś strona czuje presję, to z czego ona wynika i co możecie z tym zrobić? Jeśli to brak snu i ogrom obowiązków, to czemu tak się dzieje i czy można temu jakoś zaradzić?

Jeśli brakuje Wam seksu, też o tym powiedzcie. Bez szukania winnych i generalnie bez obwiniania, bo w braku seksu zawsze są dwie osoby – również ta, która potrzebuje seksu więcej. Sprawdźcie, czemu go Wam brakuje, czego dokładnie. Orgazmu? Bliskości? Odprężenia?

Wbrew popularnym produkcjom filmowym ludzie nie czytają sobie w myślach i nie są jednomyślnymi połówkami jabłek czy innych owoców. Jeśli czuliście jedność i magię na początku relacji, to super! Choć oznacza to niekoniecznie, że jesteście sobie pisani już na zawsze i love forever. Raczej oznacza to tyle, że chemia mózgu podczas zakochania zadziałała jak trzeba i – przynajmniej w tym aspekcie – jesteście zdrowi. Co dalej?

Jak cały eliksir miłości wyparuje trzeba się wziąć do roboty i… się starać. Rozmawiać. Aranżowanie miłosnych eskapad i romantycznych kolacji to jedno. Drugie to zarządzanie prozą życia. Bo w tej prozie życia to też jesteście Wy, a od tego, jak nią zarządzacie zależy, jakie randki będziecie mieli ochotę sobie organizować.

Jestem sobą, nie Tobą

Jeszcze jeden ważny aspekt nastrajania się na siebie nawzajem, to bycie oddzielnymi osobami. Tak, tak. Jesteście dla siebie, wspieracie się, spędzacie ze sobą wakacje i święta, ale tak długo, jak długo będziecie mieć czas dla siebie, będziecie dla siebie ciekawymi osobami. Kogo chce się poznać? Kogoś, kto wydaje nam się ciekawy. Inny. Może niedostępny. Do dzisiaj poradniki dotyczące seksu mówią o byciu kimś tajemniczym. To często jest podane w seksistowski sposób. Albo taki dość nierealny. Weź bądź tajemnicza podczas rotawirusa, który nawiedził Was wszystkich w tym samym czasie.

Ale okej, rotawirus rotawirusem. Wciąż jednak możecie dbać o relacje z samymi sobą. W końcu to Wasza najważniejsza relacja w życiu. Znajdujcie choć chwilę dla siebie. Na to, co lubicie. Poszukajcie tego, co lubicie. Oddzielajcie się od drugiej osoby, żeby mieć ochotę i potrzebę do siebie wracać.

A na koniec pamiętajcie, żeby… odpuścić. Seks nie powinien być przykrym obowiązkiem. Rozwiązaniem dla jego braku nie jest robienie czegokolwiek na siłę, a poszukanie własnej motywacji. Własnego sposobu na znalezienie czasu i chęci.

Zdjęcie: unsplash.com

12 thoughts on “Gra wstępna, dotyk i wieszanie prania

  1. Dzieki wielkie za ten tekst! Półtoraroczniak i ciąża na finiszu plus stres z pracy bardzo nie sprzyjają “świeczkom i masażom”. Pierwszy raz spotykam się z tak wyluzwanym podejściem, że zamiast “spróbujcie nowej pozycji” jest “po prostu dotyk też jest ok – najważniejsze to być razem”. Ten drugi plan jest dla nas zdecydowanie bardziej osiągalny! Dziękuję!

  2. Zastanawiam się, gdzie leży problem, skoro ludzie ciągle wierzą w bzdury typu, że tylko kobiety potrzebują gry wstępnej. Tak jakby penisy stawały na samą myśl o seksie w głowie właściciela 😀 Brak edukacji? Spaczyło nas porno? A może po prostu nie chcemy wiedzieć, bo myślenie stereotypem jest łatwiejsze?

    1. myślę, że przyczyn może być całe mnóstwo. i dlatego stereotypy dot. seksualności mają się i pewnie zawsze będą się mieć dobrze. niestety.

  3. Po trzykrość ❤️❤️❤️ Kiedyś, nie, powiem dokładnie w 2011 r. byliśmy z mężem u seksuologa ( myślę że ten tytuł był tylko dodatkiem na wizytòwce Pana doktora, a nie “powołaniem” zawodowym bo Pan lekarz ograniczył się tylko do jednej wskazòwki, że skoro się kochamy to mamy kochać się dalej W sumie miał rację … ale wòwczas potrzebowaliśmy czegoś więcej) był też ginekologiem prowadził moje 3 ciążę … (Sformułowanie “prowadził”to też za mocne określenie … Bardziej trafne jest, że towarzyszył mi raz w miesiącu w oględzinach ciąży) … Szanuje go jako ginekologa ale jako seksuolog się nie sprawdził. Przechodząc do sedna na tym blogu znajduję o wiele więcej rad jak dbać o relacje, łòżkowe spotkania i siebie. A wzmiankę o wizycie dodaje na dowòd, że długo szukałam takiej osoby…

    1. dziękuję za komentarz! myślę, że to ważne, żeby nie zatrzymywać się na osobie, która nie daje właściwego wsparcia ani dobrych wskazówek! bardzo się cieszę, że znajdujesz tu coś dla siebie ❤️

  4. Niektóre fragmenty, to jakby wyjęte z mojej głowy myśli i uporządkowane ( lepiej bym tego nie ujęła) zgadzam się w 100% z Twoją definicją seksu, gry wstępnej i tym, że motywacja i chęć do seksu bierze się z codziennej relacji. ❤❤❤

  5. Taki dotyk czy budowanie nastroju w codziennym życiu bardzo do mnie przemawia. Mój partner jest bardzo dobry w komunikacji, dużo lepszy niż ja co ciekawe 🙂 I codziennie tej komunikacji w związku i seksie się od niego uczę.

    1. to super, że masz osobę, przy której komunikacja i nauka komunikacji jest możliwa. trzymam za Was kciuki! ❤️

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *